sobota, 16 marca 2019

O POPRZEDNICH WCIELENIACH I KARMIE

Uważam że każda osoba która dopuszcza do swojej świadomości możliwość istnienia zjawiska reinkarnacji zasługuje na to by być dobrze poinformowaną w kwestiach takich jak mechanizmy ponownego odrodzenia i połączenia z istotami z poprzednich wcieleń, dlatego postanowiłem podzielić się swoją wiedzą na ten temat którą zdobyłem na przestrzeni wielu lat praktykowania okultyzmu. Według mojej wiedzy pozyskanej  ze świata duchowego to obecnie nie istnieje coś takiego jak nowo narodzony człowiek, dlatego że wszystkie osoby które teraz się rodzą są ponownymi wcieleniami swoich przodków. Istnieje pewna stała i skończona liczba duchów, dusz czy też - jak ja to nazywam - matryc świadomości, które Matka Natura wytworzyła i które bez przerwy powracają na ten świat w kolejnych wcieleniach. Matka Natura jest piekielnie oszczędna i nigdy nie pozwala na to by zmarnowała się chociaż odrobina witalnej energii która została wytworzona. Kiedy umiera nasze ciało fizyczne jedyną rzeczą która po nas pozostaje jest wiązka energii psychicznej zawierająca min: ogólny zapis sposobu funkcjonowania na tym świecie - wyższe siły które kierują naszym wszechświatem nigdy nie dopuszczą do tego żeby tak cenna energia się zmarnowała, więc przenoszą ją do następnego ciała. Z tego co wiem to nie istnieją ustalone prawa rządzące mechanizmami reinkarnacji i może ona następować w sposób bardzo chaotyczny, lub te prawa są tak skomplikowane że my jako ludzie nie jesteśmy w stanie ich pojąć. Jedyna zależność jaką udało mi się zauważyć ma swoje źródło w emocjonalnych powiązaniach które łączą ze sobą ludzi w chwili śmierci. Jeżeli umierając myślimy o jakiejś osobie to napewno spotkamy ją w następnym wcieleniu. Rodzaj emocji które nas łączą z drugą osobą jest kwestią drugorzędną liczy się tylko ich moc. Możesz kogoś śmiertelnie nienawidzić a w następnym wcieleniu zostaniesz współmałżonkiem tej osoby przez tą silną emocjonalną więź która  was łączy. Osobiście znam taką parę która jest zgodnym małżeństwem pomimo tego że w poprzednim wcieleniu byli wrogami i on ją zabił. Przez moje życie przewija się już od dzieciństwa pewna osoba, która pojawia się a potem znika na kilka lat by znowu pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy przeanalizowałem swoje uczucia do niej to zdałem sobie sprawę z tego że ją kocham bo widuję ją raz na kilka lat a myślę o niej niemal codziennie. Kiedyś demon Fokalor podczas projekcji astralnej wszystko mi wyjaśnił, pokazał mi najważniejsze fragmenty z mojego poprzedniego wcielenia w którym ta osoba była moim bratem bliźniakiem. Fokalor wyjaśnił że moją ostatnią myślą w chwili śmierci było pragnienie spotkania tej osoby więc powróciliśmy na ten świat by spotkać się ponownie. Los sprawił że duch mojego brata odrodził się w ciele dziewczyny która była pierwszą w której się zakochałem a poznałem ją kiedy miałem 12 lat czyli dokładnie tyle ile miałem kiedy umarłem w poprzednim wcieleniu. Tak więc wygląda na to że wszystkie osoby w stosunku do których czujemy silne emocje trwające wiele lat to nasi ziomale z poprzednich wcieleń. A co do karmy to musimy sobie koniecznie wyjaśnić że nie jest ona naszym obciążeniem, karą za wyimaginowane grzechy czy przeznaczeniem które wmawiają naiwniakom chytre, łase na pieniądze guru-mendy które obiecują zbawienie za zrobienie loda. Karma to zmagazynowany w naszej duchowej skorupie wzorzec zachowań wyniesiony z poprzednich wcieleń który każdy z nas dzięki dyscyplinie i pracy nad sobą może w każdej chwili zmienić.

niedziela, 3 marca 2019

KORZENIE ZŁA

Każda osoba poszukująca źródeł narodzin zła jakim jest chrześcijaństwo, która idzie po nitce do kłębka odnajduje na końcu buddyzm. Ideologia ustanowiona przez Budde stanowi prapoczątek wszystkich antyżyciowych religii z chrześcijaństwem na czele. Całe przesłanie Czterech Szlachetnych Prawd Buddy sprowadza się do konkluzji która mówi że życie jest cierpieniem a jedynym sposobem na wyzwolenie się od tego cierpienia jest zaprzestanie jakichkolwiek działań. Buddyzm był pierwszą wielką religią która w tak ostentacyjny sposób żerowała na wszystkim tym co jest w człowieku najgorsze a ich naśladowcy pociągnęli to dalej. Jakim to trzeba być ,,oświeconym mędrcem'' żeby tak jak Budda dojść do wniosku że skoro wszystko co nas spotyka kiedyś się skończy więc to jest powód do użalania się nad sobą i zaprzestania jakichkolwiek działań ?! Uważam że Budda miał mentalność infantylnego nastolatka którego tak bardzo przerażała świadomość przemijania że aż stworzył religię opartą na wyparciu się życia, wychodził z założenia że skoro i tak wszystko kiedyś przeminie to po co się starać? Wygląda na to że ten facet musiał mieć ciężkie zjazdy po wytrysku i był jak te kobiety które płaczą po orgazmie. Wszystkie religie które jako swoich świętych przedstawiają ascetów, fakirów i pustelników żyjących w oderwaniu od społeczeństwa wzięły swój początek właśnie od Buddy. Najlepszy kontynuator dzieła Buddy Jezus Chrystus wzniósł ową patologię na jeszcze wyższy poziom bo był bardziej mizantropijną mendą niż jego poprzednik. Budda wszelkie działania zgodne z naturą człowieka uznawał za źródło cierpienia a Chrystus te same działania określał jako manifestacje metafizycznego zła za które należy odpokutować. Buddyzm, hinduizm, chrześcijaństwo i islam to religie które swoją popularność zawdzięczają temu że hołubią w człowieku jego największe słabości gnuśność, wygodnictwo i tendencję do użalania się nad sobą. Starożytni mędrcy wiedzieli że gnuśność, wygodnictwo i użalania się nad sobą to najgorsze trucizny które zabijają ludzkiego ducha więc walczyli przeciw nim za pomocą dyscypliny, sportu,filozofii i sztuki kształtując cywilizacje Babilonu,Egiptu,Sparty czy Rzymu które do dziś pozostają wzorowymi przykładami wzniesienia się ludzkiego ducha na wyżyny swoich możliwości. Ale zasady które leżą u podstaw powstania każdego wielkiego imperium w dzisiejszych czasach nazywane są faszyzmem i zwalcza się je jako największe zagrożenie dla cywilizacji chrześcijańskiej. Ludzie którzy wcielają w życie ideały Buddy i Chrystusa to  aspołeczni nieudacznicy którzy w swoich pustelniach, klasztorach i jaskiniach wegetują w oczekiwaniu na oświecenie. Często tych ,,świętych mężów '' nawiedzają kuszące ich demony które - tak naprawdę - są głosem ich podświadomości i magicznego geniuszu który chce nimi wstrząsnąć mówiąc : obudź się , marnujesz życie! Zrób coś! Pisz, maluj lub chociaż zrób dziecko! Ale oni twardo krzyczą : odstąp demonie! i dalej wegetują niszcząc swoje życie bo dla nich ideałem jest Jezus. To przerażające że w naszej Europie która zrodziła heroiczne cywilizacje Grecji, Rzymu,Celtów i Wikingów największym wzorem do naśladowania jest nawiedzony żyd Jezus. Chcesz trafić do nieba? Bądź jak Jezus! Odrzuć życie, wegetuj, bądź pasożytem który żeruje na współczuciu innych a na końcu daj się zabić w jakiś idiotyczny sposób a spełnisz wszystkie ideały zbawiciela. Budda i Jezus dwa wcielenia najgorszych cech ludzkości które dopełniają się niczym dwa obijające się o siebie pośladki spomiędzy których wypływa cuchnąca brunatna ciecz którą oni nazywają zbawieniem. (Tytuł zaczerpnąłem z mojej ulubionej kasety zespołu Besatt.Hail Satan!).

AUTODESTRUKCJA

Istnieje pewna bardzo ważna kwestia, która moim zdaniem jest zbyt rzadko poruszana , lub wręcz ukazywana w niewłaściwym świetle - zwłaszcza ...