sobota, 22 czerwca 2019

O DUCHOWEJ WOJNIE

Istnieje sporo osób spośród tych które parają się magią i religią które uważają że ciągle toczy się duchowa wojna w której stawką jest los ludzkiego gatunku i że każdy mistyk i okultysta powinien opowiedzieć się po którejś ze stron konfliktu. Uważam że do pewnego stopnia jest to prawdą bo dopóki istnieje więcej niż jedna istota duchowa uzurpująca sobie boskie prawa dopóty będą istniały duchowe potyczki obejmujące zarówno same istoty duchowe jak i ich wyznawców, nie łudźmy się jednak że którykolwiek z bogów może zapanować nad całą ludzkościa, nigdy tak nie było i nigdy tak nie będzie. Najważniejszą rzeczą dla większości istot duchowych, począwszy od duchów zmarłych ludzi a skończywszy na bogach jest pamięć o nich i uwaga którą się im poświęca to o nią toczy się walka. Przede wszystkim należy zachować pamięć o bogu a następnie należy znaleźć grupę osób których postępowanie jest zgodne z etosem reprezentowanym przez dane bóstwo, dzięki temu można zyskać przychylność nadprzyrodzonej potęgi. Każdy dobry mag to wie że najlepszą rzeczą jaka może mu się przytrafić w jego karierze jest odnalezienie, przywołanie i wejście w układ z jakimś dawno zapomnianym bóstwem bo to zapewnia moc, sławę i nieśmiertelność. Ta sztuka udała się autorom wszystkich pamiętanych do dziś grimuarów jak również artystom którzy - prawdopodobnie nieświadomie - zawdzięczają swoją sławę i kultowość interwencji wyższych sił, mam tu na myśli przede wszystkim zespoły pokroju Deicide,Vader,Marduk,Behemoth,Bathory. Większość z nich ma wsparcie duchów z ,,Goecji'' i ,,Necronomiconu''. Ludzie ze świata magii i sztuki którzy dzięki swojej działalności podtrzymują pamięć o dawnych bogach w zamian za to otrzymują wsparcie z ich strony które wykracza daleko poza obecne wcielenie. Napewno rezultatów wojny duchowej nie możemy oceniać po ilości świątyń które zostały zbudowane ani po ilości ludzi którzy deklarują się jako wyznawcy danego bóstwa bo architektoniczna megalomania w budownictwie sakralnym, jak i ostentacyjne obnoszenie się ze swoją religijnościa są działaniami typowymi dla schyłkowego okresu panowania danej religii. Myślę że jedyną wojną która się odbywa jest wojna sił postępu z siłami stagnacji. Część bóstw wspiera ewolucję człowieka a część pragnie tego by nasz gatunek pozostał na niskim poziomie rozwoju intelektualnego. To która religia popiera rozwój ludzkości można poznać po tym jaki jest stosunek jej reprezentantów do wszelkich rewolucyjnych wynalazków - chociaż wielu antyintelektualnych fanatyków religijnych często korzysta z nowych technologii żeby szerzyć głupotę. Z mojego punktu widzenia zajmowanie się walką przeciwko jakiejś religii to strata czasu który można znacznie lepiej wykorzystać np: na własny rozwój, naukę, rozrywkę bo skoro wyrwałem się z kleszczy chrześcijaństwa które zostało mi narzucone przez otoczenie to po co wracać do tej absurdalnej religii i pławić się w jej podłościach które są znane? Takie zabawy pozostawiam ateistom. Musimy pamiętać o tym że satanizm to nie jest religia bo religia zawiera swój kodeks moralny i kosmogonię co w sataniźmie bardzo rzadko się zdarza. Niemal żaden odłam satanizmu nie posiada swojego kodeksu etycznego i moralnego a kosmogonia występująca w niektórych grupach jest traktowana na zasadzie: jak chcecie to wierzcie, jak nie chcecie to nie. Satanizm prawdziwy, czyli taki który polega na uprawianiu czarnej, demonicznej magii nie jest religią tylko techniką pracy z umysłem dzięki której możemy rozwinąć swój uśpiony potencjał by bardziej być sobą. Jałowe waśnie i przepychanki o to który bóg jest lepszy satanista powinien zostawić głupszym od siebie.

OBOWIĄZEK

Nic nie jest takie na jakie wygląda na pierwszy rzut oka. Mając tego świadomość, każdy szanujący się satanista ma obowiązek nieustannego zgł...